Road Trophy 2014, tak to było :)

- gdzie jedziesz tym razem na wyścig ?
- w Beskidy, do Istebnej
- o, fajnie, i co, w sobotę ściganie ?
- nie nie, tym razem to trzy dni ścigania i aż 4 etapy
- Ty już do reszty zwariowałeś... chcesz się wykończyć ?

Taki dialog miałem z moją rodzinką przed wyjazdem na tegoroczne Road Trophy ;) No i faktycznie chyba trzeba mieć coś nie do końca po kolei poustawiane w głowie, żeby w długi weekend, kiedy wszyscy dookoła odpoczywają i zazwyczaj leżą do góry brzuchami, jechać 450 km w góry i codziennie przeżywać prawdziwe męki na typowych beskidzkich ściankach.


Jednak ta impreza z cyklu Dobrych Sklepów Rowerowych Road Maraton ma w sobie to coś, ten magnes, który przyciąga zapaleńców amatorskiego ścigania na szosie. Fajnie jest się raz w roku sprawdzić na imprezie etapowej, po ciężkich górach i rywalizować z innymi świrami takimi jak ja.

Tym razem wszystko zaczęło się w piątek o 11:00, kiedy to ruszyła pasjonująca rywalizacja na górskiej czasówce typu uphill. Dystans niewielki, bo tylko 3,7km, przewyższenie 240 m, niby krótko, niby nie tak strasznie, ale jak przez około 10 minut trzymasz puls ponad granicą 180 uderzeń to chyba nic więcej nie trzeba dodawać ;) Czas się dłużył, na trasie co chwilę jakieś przetasowania i ostatecznie wygrywa w OPEN wschodząca gwiazda kolarstwa – Adam Wójcik. Chyba śmiało mogę go tak nazwać i uprzedzić fakty dodając, że nie było na niego mocnych również w ostatecznej klasyfikacji generalnej.



Jednak zanim wyłoniono zwycięzcę, trzeba było się sporo najeździć po słynnych już beskidzkich sztajfach, na drugim etapie walczyliśmy z nachyleniem na pięciu rundach w Jaworzynce, na trzecim aż dwukrotnie pokonywaliśmy morderczą Kamesznicę, a na czwartym to w zasadzie ciężko zliczyć te wszystkie krótkie i długie ścianki wokół Trójstyku, bo na mapie dziwnym trafem szosy z wyścigu przecinały prostopadle poziomice. Trzeba przyznać jedno – bolało to wszystko każdego. Jedni walczyli o „generalkę”, inni o dobry wynik na wybranym etapie, jeszcze inni walczyli z samym sobą, żeby w ogóle ukończyć całe Road Trophy.


Pogoda na szczęście była łaskawa i pogodynki za szklanym ekranem racji nie miały przewidując na każdy dzień ulewne deszcze, było chłodno ale sucho, a to jest w górach najważniejsze.


Jednego jestem pewien – każdy kto pojawił się na ten długi weekend w Istebnej, nie żałuje tej decyzji i może sobie odhaczyć kolejną wspaniałą przygodę życia. Ja właśnie tak do tego podchodzę.
I na pewno pojawię się za rok, nawet jeśli Wiesiek Legierski zrobi 5 etapów więcej ;)

Skróty treningowe

Obecnie, kiedy trening często zaplanowany jest od A do Z oraz wyrażony w różnych, bardziej lub mniej skomplikowanych skrótach, istnieje ryzyko pogubienia się w tym wszystkim. Ktoś Ci mówi, że wykręcił tyle i tyle watów, NP wyszło mu nadzwyczaj wysokie i zrobił 200 TSS, a Ty tylko kręcisz głową, zastanawiając się gdzie popełniłeś błąd, że nic z tego nie rozumiesz ;)


http://www.tinkoffsaxo.com
Oczywiście nie każdy musi trenować na podstawie pomiaru mocy i nie każdy musi korzystać ze Stravy. Można zaryzykować stwierdzenie, że taki trening zabija trochę romantyzm kolarstwa (coś jak ekipa SKY na wyścigach, gdzie kolarze wpatrzeni są w swoje komputerki SRM), ale jednak wypada chociaż wiedzieć co i jak, żeby potem w rozmowie z jakimś kolarzem nie zastanawiać się o co biega.

Dlatego postanowiłem zebrać popularniejsze skróty i je pokrótce opisać - taki krótki słownik, może komuś się przyda.

STRAVA:

KOM
King Of Moutains (Król Gór), jest to nic innego jak najlepszy wynik na danym segmencie (wybranym odcinku trasy, na którym można rywalizować z innymi użytkownikami Stravy). W zasadzie trochę się ta nazwa już mija z prawdą, bo często tworzone są segmenty na zjazdach, czy na odcinkach płaskich ale KOM się mocno przyjął i tak już zapewne zostanie. Więc jak ktoś mówi, że zrobił dziś cztery KOM-y, to już wiesz o co biega ;)


Prawdziwy KOM ;)
KUDOS
Widząc jakiś bardzo dobry trening znajomego ze Stravy możemy dać tzw. Kudos-a, najprościej mówiąc -  jest to coś w rodzaju Like-a na Facebooku.

TRENING:

W
Wat, czyli jednostka wyrażająca nasz trening według pomiaru mocy. Nie należy na czysto porównywać ze sobą watów dwóch różnych kolarzy, aby można było porównać w ten sposób trening stworzono jednostkę W/kg, czyli ilość wykręconych watów w przeliczeniu na wagę kolarza. Dopiero taki współczynnik pozwala na odpowiednie porównanie możliwości dwóch kolarzy.

HR
Określa po prostu nasz puls, czyli ilość uderzeń serca w ciągu jednej minuty.

LT
Lactate Threshold (Próg Mleczanowy), oznacza intensywność wysiłku po przekroczeniu którego stężenie mleczanu we krwi wzrasta ponad poziom spoczynkowy.

AT
Anaerobic Threshold (Próg Beztlenowy), oznacza intensywność wysiłku, przy którym występuje dalszy wzrost stężenia mleczanu we krwi, osiągając poziom górnej granicy równowagi między jego produkcją i usuwaniem.

VAM
Average Ascent Speed, współczynnik określający szybkość pokonywania podjazdów, uzależniony od długości oraz nachylenia. Daje świetne możliwości do porównywania możliwości różnych kolarzy. Wylicza się go ze wzoru:
VAM = (różnica poziomu [przewyższenie] wyrażone w metrach x 60) / czas odjazdu wyrażony w minutach


Marco Pantani zaliczał rekordowe wartości VAM (źródło: www.sbs.com.au)
VO2max
Pułap tlenowy, czyli zdolność pochłaniania tlenu przez organizm. Jest to jeden z najpopularniejszych wskaźników wydolności fizycznej. Po więcej informacji odsyłam do wcześniejszego artykułu.

WSKAŹNIKI POMIARU MOCY:

NP
Normalized Power (Moc znormalizowana), metoda ilościowa służąca do analizy treningów opartych na pomiarze mocy. Po dokładne informacje odsyłam do artykułu, który zamieściłem na blogu jakiś czas temu.


Chris Froome (źródło: www.velouk.net)
FTP
Functional Threshold Power (Funkcjonalna Moc Progowa), czyli granica, po przekroczeniu której organizm przestaje skutecznie buforować kwas mlekowy względem jego produkcji. Najprościej FTP wyznaczyć na podstawie 20-minutowej czasówki testowej.

IF
Intensity Factor (Współczynnik Intensywności), stosunek mocy znormalizowanej do progu FTP.
Dla przykładu: średnia moc znormalizowana z treningu wyniosła 250W. Dzielimy ją przez wartość FTP (285W - przykładowe dane). Po przeliczeniu otrzymujemy wartość IF = 0,87 , która jest odzwierciedleniem intensywności danego treningu.

TSS
Training Stress Score, jest to pewnego rodzaju wskaźnik obciążenia treningowego, który pozwala nam na bieżąco monitorować właśnie dobierane obciążenie, tak aby się np. nie przetrenować i trafić z formą w odpowiedni moment.
Współczynnik ten wylicza się ze wzoru:
TSS = (sec x NP x IF) / (FTP x 3600) x 100

Na razie to chyba tyle, jak przyjdzie mi coś jeszcze do głowy to dopiszę. Jeśli Wam coś przychodzi do głowy to piszcie w komentarzach.
Nad współczynnikami związanymi z pomiarem mocy (IF, TSS) pochylę się bardziej w osobnych artykułach, bo zdecydowanie warto poświęcić im trochę więcej czasu.

Road Trophy

Już niedługo, bo w długi sierpniowy weekend 15-17.08.2014, dla amatorów ścigania na szosie w Polsce, czeka kolejne kolarskie święto. Mowa oczywiście o jednej z nielicznych i zdecydowanie najcięższej etapówce w naszym kraju – Road Trophy.



Kto brał udział w tym wyścigu wcześniej ten wie, że organizator nie używa półśrodków i wyznacza trasę głównie takimi szosami, które na mapie przecinają prostopadle poziomice. Sztywne ścianki, podjazdy po betonowych płytach, karkołomne zjazdy oraz cała masa tak samo zakręconych na punkcie kolarstwa maniaków jak Ty – to wszystko czeka w Istebnej już niedługo.



Aby co roku nie było tak samo, w 2014 czeka na wszystkich śmiałków dodatkowo trudność – dotychczasowy wyścig 3-etapowy zamienia się w imprezę 4-etapową. Będzie tak za sprawą typowo górskiej czasówki – uphillu pierwszego dnia rano. To ona ustawi klasyfikację generalną, według której zawodnicy będą ustawiani w sektorze przed startem na trasę pierwszego etapu (który nota bene odbędzie się tego samego dnia).



Dokładne informacje o poszczególnych etapach dostępne są tutaj.
Regulamin i wszelkie inne ważne kwestie tradycyjnie na stronie organizatora.

Łatwo więc nie będzie ale o to chyba chodzi.
Tradycyjnie na starcie stanie śmietanka amatorskiego ścigania w Polsce ale podczas tak ciężkiego wyścigu, dla większości zawodników rywalizacja schodzi na dalszy plan i każdy kto ukończy imprezę jest zwycięzcą.



Szykuj więc nogę i już niedługo spotkamy się na starcie w Istebnej :)